wtorek, 30 marca 2010

Fisz dobry na marzec/kwiecień

Pan wybaczy, Panie XYZ i Pani też wybaczy. To chyba jakiś pieprzony pierwszy kwietnia, prima aprilis i jakieś inne gówno, szemrany Robert, jeżeli już mówimy o Fiszu.
Dostałam roztrojenia żołądka, chce mi się umrzeć od tego bólu. To nie jedzenie! To stres. Stres zjada i  to nie od dziś. Tylko chciałabym erytrocyt co waliłby mi o szpik i byłby w tym wszystkim biały jak leukocyt. Ej, mam suszę fizjologiczną i czuję się jakbym nie mogła transpirować. Zapewne przez to, że po zimie jest za dużo soli w glebie. Gdyby jeszcze ktoś mnie czytał, byłabym zaraz teraz i potem.
Poza tym straciłam Monsuna, nie pamiętam hasła, nie wiem na jakim był mailu, nie pamiętam haseł  do innych maili. Może to i dobrze, chyba powinien być zamknięty, bo w moim życiu ostatnio nie ma achów, więc lepiej zacznę dalej robić testy z prawka.

W piątek plan jest na zrobienie clockwork orange, ale cóż z tego wyjdzie to się okaże.
Co polecicie na roztrojenie żołądka?
Może motyle?