wtorek, 30 listopada 2010

Znowu zima.

Nic dziwnego. W końcu 8/12 roku piździ. Jedyne co mnie przez te wszystkie lata zaskakuje, to śnieg.
Poza tym kupiłam złota nitkę i cała się wczoraj wybabrałam masą solną. I tu pora na reklamę: 3 grudnia, godzina 16.30-18.30 happening, zapraszam (a to samo w sobotę12.30-14.30).
W każdym razie potrzeba mi chwili odprężenia z kubkiem ulubionej herbaty, bądź kawy z cynamonem i zanurzenie się w cudownych marzeniach. Albo świąt.... No właśnie święta!



sobota, 20 listopada 2010

Fisz jak 30 marca.

Prawie tak samo. Stąpam po cienkiej granicy która daje mi ukojenie. Jeszcze parę dni i poczuję się jak kiedyś.
Poza tym, zapomniałam o tym zdjęciu. A przecież tak je kocham.
Tym razem Narkotyk.

szukam taniej pasji bo czuję się wypalona do granic możliwości.

poniedziałek, 25 października 2010

.

Czyżby internet był kopalnia wielu wspaniałych perełek? Pofarbowałam włosy, mój luby siedzi w wannie i zaraz namówie go na dokończenie filmu.

będę 3.

środa, 20 października 2010

Tworzę listę

Wspomnień, a raczej dźwięków letnich, które sprawiły ze moja krew w tym momencie wrze. Musze się pogodzić z myślą, że jest definitywny koniec lata, że dni są coraz krótsze.
Btw może ktoś wie w jaki sposób obchodzi się Halloween na Maderze?

Jestem wypłukana z wszelkich myśli. Dopadła mnie jesdepr i już wiem, że tych pozytywnych nie ma także.

poniedziałek, 18 października 2010

Jaka szkoda, że czas tak szybko leci.

cóż za udany tydzień. Kolejny, to isty koszmar a następne 9 dni po tym koszmarze to moja podróż przedślubna, z moim lubym i pierścionkiem.
Madeira, ach ach? Poza Tym poznaliśmy włoskich aktorów i wzbogaciłam swój język migowy.

niedziela, 3 października 2010

jestem WŚCIEKŁA!

W każdym razie wszystko mi się nawarstwiło. Włącznie z tym, ze znowu ktoś próbuje kopiować moje życie. Błagam was, ono jest nudne. Mam jedyna miłość w życiu, a moimi nielicznymi rozrywkami są m.in podpalenie rzęsy przez Lo i siedzenie w pociągu na trasie Wrocław-Toruń, Toruń-Wrocław.


szalenie mi przykro, zmatowałam tydzień, a blogspot odmawia mi posłuszeństwa.

piątek, 1 października 2010

mru mru

Generalnie mru mru na fb. Dzięki Julia i od razu zrobiło się bardziej październikowo. Kurwa, nie lubię tego uczucia w środku kiedy słucham. (zaraz poleci mslvtz)
Śnił mi się Maksymilian. Jeszcze go nie znacie. Zobaczycie go za jakieś 8-10 lat,ale wcale nim nie będzie. (już leci w deszczu maleńkich).

Nie mam pojęcia, co powiedzieć. Trzasnęła we mnie wczoraj taka chwilowa zazdrość, igiełka czegoś, co wprawiło moje ciało w stan niemalże podgorączkowy. W końcu ja też chce malować ściany we własnym domu (może stąd te sny?).

P, jest 11, wstań proszę, potrzebuję usłyszeć Twojego głosu.


wtorek, 21 września 2010

tak bardzo bym chciała.

 
Paweł 
jak myślę o tobie to zawsze pojawia mi się obraz z wro, Torunia, warszawy, teneryfy, Anglii i nowego yorku : D
Ja
<3<3 mi tez....i za każdym razem coś jemy : p


Człowieku, przyprawiasz mnie o zawrót głowy.

jak tak dalej pójdzie będę widziała cie 3 di w tygodniu : )

Ps: czekam na czwartek (i piątek- WRO)

piątek, 9 lipca 2010

Wróciłam

Kochanie. Czuje się trochę jak w domu, a trochę jakbym wyjechała z domu. Kocham zdanie udajemy ze tylko wyjeżdżasz w delegacje. dokładnie tak się czuję, zwłaszcza jak oświadczasz mi się 3 razy dziennie.
Widziałeś moją łezkę na dworcu? mam nadzieje ze nie.
Przede mną pusta szklanka, a po prawej zdjęcia z twojego dzieciństwa.
Paryż na ten czas będzie najlepszy, kochanie, wypiszemy znajomym kartki siedząc nad Sekwaną.

środa, 16 czerwca 2010

Coś miłego.

Kto by się opanował? Chyba muszę się stąd wynieść, bo już mało w tym 'do ce'. Teraz już raczej tylko 'do Lo'.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Z rozmyślań przy sniadaniu.

zaczynam kombinować, bać się, wątpić, dostawać nagłych palpitacji od jednego słowa. ciągle szukam starszych zdjęć, chce cie wyszpiegować do szpiku kości. Podnosisz mi tętno, rozgrzewasz  żyły i w moich myślach dmuchasz mi we włosy, łapiesz za nadgarstki.
Na nowo interpretuje stare zdania, sny. I wiesz co? chce do Berlina. 


wtorek, 30 marca 2010

Fisz dobry na marzec/kwiecień

Pan wybaczy, Panie XYZ i Pani też wybaczy. To chyba jakiś pieprzony pierwszy kwietnia, prima aprilis i jakieś inne gówno, szemrany Robert, jeżeli już mówimy o Fiszu.
Dostałam roztrojenia żołądka, chce mi się umrzeć od tego bólu. To nie jedzenie! To stres. Stres zjada i  to nie od dziś. Tylko chciałabym erytrocyt co waliłby mi o szpik i byłby w tym wszystkim biały jak leukocyt. Ej, mam suszę fizjologiczną i czuję się jakbym nie mogła transpirować. Zapewne przez to, że po zimie jest za dużo soli w glebie. Gdyby jeszcze ktoś mnie czytał, byłabym zaraz teraz i potem.
Poza tym straciłam Monsuna, nie pamiętam hasła, nie wiem na jakim był mailu, nie pamiętam haseł  do innych maili. Może to i dobrze, chyba powinien być zamknięty, bo w moim życiu ostatnio nie ma achów, więc lepiej zacznę dalej robić testy z prawka.

W piątek plan jest na zrobienie clockwork orange, ale cóż z tego wyjdzie to się okaże.
Co polecicie na roztrojenie żołądka?
Może motyle?